top of page

Zagraniczni artyści w imię solidarności z LGBTQ+

Od zwolnionego wydawcy po występie słowackiej wokalistki Karin Ann, przez „ruską agentkę” po „wszystko było tak, jak umówiono” – czyli o trudnej relacji TVP i mniejszości TVP i LGBTQ+.





TVP po prostu nie miało wyjścia, bo po przylocie do Polski amerykański zespół postawił włodarzy stacji pod ścianą – „albo wsparcie ze sceny dla społeczności LGBTQ+, albo wracamy do domu”. A na to po rezygnacji z koncertu podczas „Sylwestra Marzeń” przez Melanie C TVP sobie pozwolić nie mogło. Rozmowy na temat głośnych już na cały świat tęczowych opasek z zespołem prowadził przecież sam prezes TVP Mateusz Matyszkowicz, który miał pójść głównej gwieździe sylwestrowego wieczoru na ustępstwa, zaznaczając, by artyści w ramach umowy podziękowali Polsce za ogromne wsparcie dla Ukrainy.

Słowa o tym, że wszystko wydarzyło się zgodnie z planem, nie podlegałyby pewnie takiej dyskusji, gdyby nie fakt, że do tej pory niemal każdy gest wspierający społeczność LGBTQ+ był w stacji odgórnie cenzurowany. Nie od dzisiaj też wiadomo, że osoby należące do wszelkich mniejszości są tam pokazywane w negatywnym świetle lub – co także znamienne, zwłaszcza, gdy działo się coś przełomowego – zupełnie ignorowane.

„Chciałabym zadedykować tę piosenkę społeczności LGBTQ+ w Polsce. Wiem, że nie macie tu lekko”

To, jak dotychczas TVP reagowało na gesty solidarności z osobami LGBTQ+, doskonale nakreśla występ słowackiej wokalistki Karin Ann z 14 lipca 2021. Można powiedzieć, że

19-letnia wówczas słowaczka rozpoczęła trend wspierania społeczności LGBTQ+ przez zagranicznych artystów na antenie telewizji publicznej. Występując w programie „Pytanie na śniadanie”, swój występ rozpoczęła od poruszających słów.

Chciałabym zadedykować tę piosenkę społeczności LGBTQ w Polsce. Wiem, że nie macie tu lekko. Zasługujecie na miłość, zasługujecie na to, by czuć się bezpiecznie. Jestem z wami, stoję tu z wami, kocham was.

Nikt wtedy w TVP nie mówił, że coś „było umówione”, a wydawca odpowiadający tego dnia za program, czyli Radosław Bielawski, po dwunastu latach posługi dla telewizji publicznej został zwolniony za to, że „nie zdjął” wokalistki, np. przekierowując kamery na stojącego obok gitarzystę.

Występ Karin Ann był wtedy szeroko komentowany w Polsce i na świecie. Osoby LGBTQ+ oraz wspierające tę społeczność, gratulowały wtedy wokalistce odwagi. To, co nadawcy wymknęło się wtedy spod kontroli, komentowali stanowczo dziennikarze innych redakcji.

W końcu głos zabrała i sama artystka. Przyznała, że przed programem ludzie z ekipy TVP interesowali się nią, wypytywali o nią oraz jej muzykę, a – ku jej zdziwieniu – już po występie nie podeszła do niej ani jedna osoba.

Rychło po występie Karin Ann na antenie „dwójki”, informacje o niej zniknęły ze strony internetowej programu „Pytanie na śniadanie”.

O całym wydarzeniu w Polsce i na świecie powstało w sumie kilkaset publikacji.

bottom of page